Prawo
Parkinsona opisał Cyril Northcote Parkinson. Jego teoria miała
związek głównie z pracownikami oraz zadaniami, które mieli wykonać na swoim
stanowisku pracy.
Prawo
to jednak z powodzeniem, można również odnieść do naszego codziennego życia.
„Work expands as to fill the time available for its
completion."
Prawo
Parkinsona mówi, że "praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas
dostępny na jej ukończenie."
Można je jeszcze zinterpretować tak: „Czas
marnowany jest w ilościach proporcjonalnych do całego czasu, jakim w ogóle
dysponujemy.”
Ja
to prawo rozumiem w ten sposób: gdy mamy sporo czasu, dane zadanie robimy
dłużej. Kiedy mamy ograniczony czas, to TO SAMO zadanie jesteśmy w stanie wykonać znacznie szybciej.
Niestety
jest tak, że często po prostu marnujemy cenne minuty, godziny. Nie umiemy nimi dobrze dysponować i
przepuszczamy je przez palce.
Paradoksalnie
– im mamy więcej zadań do wykonania lub mniej czasu na ich realizację, tym
lepiej sobie radzimy. Gdy mamy sporo wolnego czasu i na przykład jedno lub dwa
zadania do wykonania, odwlekamy moment startu. Przecież mamy tyle jeszcze
godzin przed sobą. Jednak minuty płyną szybko i nagle okazuje się, że dzień się
kończy, a my jeszcze nie uporaliśmy się z daną sprawą. Zmarnowaliśmy pół dnia albo
i cały na nierobieniu niczego konkretnego i jeszcze teraz musimy się spieszyć,
bo cały czas ciąży nad nami zadanie, które mieliśmy wykonać. Bywa, że jest ono
już robione w pośpiechu, byle jak lub poniżej naszych możliwości.
Osoby
mające wiele spraw na głowie – dom, dzieci, praca, pasje – częściej (choć też
nie zawsze) bywają bardziej zorganizowane. Działają według własnego planu i są
w stanie wykonać w ciągu dnia wiele zadań.
Jednak taka forma aktywności jest też
trochę obciążająca. Nie można w nieskończoność działać na wysokich obrotach. Dlatego
każda "osoba wielozadaniowa", powinna robić od czasu do czasu reset i
zafundować sobie dzień odpoczynku, taki tylko dla siebie. Fajnie, jeśli ktoś
nam pomoże w tym i w czasie, gdy będziemy pić kawę z koleżanką, spacerować, oglądać film w kinie czy po prostu spać, mąż lub dziadkowie zajmą się dziećmi i ugotują obiadek. ;) :)
Prawo
Parkinsona dopada mnie w chwili niemocy, spadku formy, gdy brak mi pomysłu,
motywacji do działania ( w tym i finansowej) lub kiedy odłożyłam sobie zbyt wiele zadań na później i właśnie
przyszedł czas, by się za nie zabrać.
Najgorszy
jest moment startu. Jeśli już zacznę wykonywać daną czynność, nie ważne, czy
jest to sprzątanie czy napisanie tekstu, to wciągam się w pracę coraz bardziej.
Każde wykonane zadanie cieszy mnie i motywuje do kolejnej aktywności. Grunt, to
nie dać się wciągnąć wszelakim rozpraszaczom - trzecia kawa, pudelek, instagram...
Jak nie
stać się ofiarą prawa Parkinsona?
Cóż
sprawa jest prosta. Wystarczy ruszyć tyłek i zacząć pracę od razu, najwcześniej jak to możliwe, nie odkładając tego na ostatnią chwilę.
Nigdy nie wiadomo, czy potem coś nie wydarzy się takiego, że nie będziemy jednak w stanie wykonać tego, co zaplanowaliśmy. Te osoby, które mają dzieci, wiedzą, że niekiedy bywa różnie i zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne.
A jeśli mamy w danym dniu dużo czasu, przeznaczmy na określoną czynność, tylko tyle,
ile jest niezbędne by osiągnąć zadowalający efekt. Nie musimy być
perfekcjonistami w każdej dziedzinie, chyba, że akurat w danym przypadku zależy
nam na efekcie wow. Z
resztą dnia możemy zrobić co chcemy. Od czasu do czasu małe lenistwo nie
zaszkodzi.
Istnieje
jeszcze drugie prawo Parkinsona, równie trafne, ale tę kwestię zostawię sobie
na następny post.
Słyszeliście
o prawie Parkinsona. Zgadzacie się z tą teorią?
WARTO
ZOBACZYĆ TEŻ:
- Z tego NIE musisz się tłumaczyć.
- Jak nie marnować czasu i wydłużyć dobę?
- Siła małych kwot, czyli Efekt latte.
- Jak dobrze zacząć dzień?
czas to coś co zawsze się szybko kończy :) ale organizacja nim to wielki wyczyn i jak się już to opanuje to jest wielki sukces :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis, zdecydowanie się z nim zgadzam :D Już kiedyś to zauważyłam, ale trzeba wziąć również pod uwagę, że jednego dnia czujemy się lepiej, w inny dzień gorzej i ma to wpływ na szybkość naszej pracy ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, jestem modelowym przykładem działania tego prawa :( choć nie wiedziałam, że ono istnieje i jak się nazywa :) Czyli to prawda, co stwierdził pan Parkinson.
OdpowiedzUsuńAż się boję myśleć, jakie jest jego drugie prawo :))
Drugie prawo dotyczy wydawania pieniędzy i jest dość trafne, choć oczywiście możemy stawić mu opór i nie postępować w ten sposób. :)
UsuńSą dni że mam wszystko zorganizowane i po dopinane na ostatni guzik, a są dni że nic się nie może ułożyć a na niczym nie mogę się skupić...
OdpowiedzUsuńNiestety w niektórych chwilach to prawo u mnie ma zastosowanie. Czasem nie mogę się nadziwić ile rzeczy uda mi się zrobić, kiedy brak mi czasu ;)
OdpowiedzUsuńświetny post, piekny cytat i bardzo prawdziwy o wydłużaniu się czasu, bardzo widze to po sobie, jak musze isc na silownie, do pracy i na dunski to zawszepomiedzy tyle zrobie, a jak mam dzien wolny zazwyczaj caly marnuje :/
OdpowiedzUsuńU mnie niestety to prawo idealnie się sprawdza i mam ciężko z organizacją czasu - zwlaszcza gdy idę do pracy na południową zmianę ;)
OdpowiedzUsuńJestem coachem, nauczycielem, trenerem i blogerką, więc osoba wielozadaniową. I mam czasem kłopot z Prawem Parkinsona. Lubie czasem te małe rozproszenia. A z drugiej strony reset też sprawia mi trudność, bo czuje, że marnuje czas. Zdecydowanie jestem nieprawidłowa :))))
OdpowiedzUsuńSporo aktywnych, wielozadaniowych osób ma właśnie problem z odpoczynkiem, bo albo wydaje im się, że wówczas marnują czas lub mają trudność by potem ponownie się zmobilizować do kolejnych zadań. Wiem to też po sobie... :)))
UsuńCalkiem ciekawe, musze to zaobserwowac w praktyce :P
OdpowiedzUsuńPodobno najlepsi pracownicy, to Ci leniwi:D
OdpowiedzUsuńBo organizują sobie pracę tak, aby skończyć ją w jak najkrótszym czasie;))
;)
UsuńJak mam więcej do załatwienia to lepiej się organizuję...pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńOj ja często padam ofiarą prawa Parkinsona. Wciąż coś odkładam na później, ale w gruncie rzeczy zazdroszczę ludziom takim jak mój mąż: on wszystko co na zrobić, robi od razu. Tylko skąd ta motywacja to nie wiem;p
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Odkąd jestem "w domu" I do moich obowiązków należą pracę domowe, dziecko, obiady, blog, zlecenia i praca w domu i inne rzeczy to działam mniej więcej według pewnego planu i wyrabiam się. Jak pracowałam normalnie i nie miałam dziecka to ciężko mi tą organizacja szła. Dużo czasu wtedy uciekało mi przez palce chociaż czasem marzę o takim marnowanium czasu. :-D
OdpowiedzUsuńJa mam aktualnie inny plan działań i cieszę sie czasem wolnym i czasem dla siebie oprócz czasu który sprzedam z rodziną, mężem, synem. Nauczyłam się dbać o siebie i swój czas.... dla siebie...
OdpowiedzUsuńOj zgadzam sie :) Ja od czasu zwolnienia w ciazy mialam tyle czasu ze nie wiedzialam co z nim robic, kiedy urodzila sie corka czas sie troche zmniejszyl ale jeszcze nie bylo tak zle, a od kiedy zaczelam pisac bloga to wsiaklam na wszystko brakuje mi czasu :)
OdpowiedzUsuńawesome blog, I follow you :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Zabranie się do pracy to tylko połowa sukcesu, bo mimo wszystko można robić jedną rzecz cały dzień :D Nieperfekcjonistyczne podejście też jest dobre, ale warto też postawić sobie wcześniejszy deadline (tylko trzeba siebie do niego przekonać, bo wewnętrzny deadline łatwiej przekroczyć niż ten narzucony z góry :D)
OdpowiedzUsuńja nie potrafię organizowac sobe czaus: D za bardzo lubię przewalać czas haha ;D
OdpowiedzUsuńTak, im mniej czasu tym szybciej coś zrobię i lepiej się zorganizuję :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się zgadzam, widzę to u siebie jak zaśpię - potrafię w 10 minut ogarnąć się, co zazwyczaj zajmuje mi do pół godzinki czasu. Ale z drugiej strony czy faktycznie jest za czym tak pędzić? Nakręcamy się na jeszcze więcej, jeszcze lepiej, jeszcze skuteczniej. Mało kto z nas potrafi docenić to co robi, to że ma czas i to że jest mu to dane.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja jak mam deadline nad głową wiszący, to się jakoś streszczę i wszystko szybciutko zrobię np. w jeden dzień, a wcześniej mi się wydawało, że będę potrzebować na daną czynność ze trzy dni:). Miłego dnia - Ania
OdpowiedzUsuńŚwietnym sposobem na prawo parkinsona jest technika pomodoro. W piątek na CzasGlamMam.pl pojawi się gościnny wpis Ewy Majchrzyk-Hes, która już od dłuższego czasu z powodzeniem stosuje tą technikę.
OdpowiedzUsuńMotywacja - pożądana przez wszystkich, dostępna dla niewielu. Polecam kilka fajnych wskazówek, które zmotywują Cię do osiągnięcia założonych celów http://www.be-master.pl/motywacja-na-andrzejki-. Mam nadzieję, że dzięki tym krokom nie będziesz musiał więcej powtarzać, gdyby tak mi się chciało, jak mi się nie chce...
OdpowiedzUsuń