"Do
czego dojdziemy w życiu, jeśli będziemy się chować po kątach? Tylko w świecie
na zewnątrz znajdziemy odpowiedzi. I radość".
Lubicie książki, w których głównymi bohaterami są zwierzęta?
W powieści
„Mam na imię jutro” Damiana Dibbena narratorem jest pies, który opowiada
barwną, pełną przygód ale i tęsknoty, historię swojego życia.
Nie jest
o jednak zwyczajny pies.
Ma
217 lat i był towarzyszem wielu ludzi, min. lekarza, filozofa czy
alchemika. Jego łapy niestrudzenie
przebiegały pola bitew i królewskie dwory. Ratował ludzkie życie, a nawet
doradzał, największym tego świata, dawał z siebie wszystko co najlepsze.
Widział wiele cudów i tragedii.
"Człowiek, który trzyma przy sobie psy, traci ich wiele w ciągu życia. Ja byłem psem, który tracił ludzi. Czas odbiera mi wszystko i wszystkich, których obdarzyłem miłością."
Na
przestrzeni wieków przemierza świat w poszukiwaniu człowieka, który uczynił go
nieśmiertelnym.
Musi
jak najszybciej odnaleźć swojego pana, inaczej utraci go na zawsze.
„Mój jedyny przyjaciel? Moim jedynym przyjacielem jest człowiek, którego straciłem sto dwadzieścia siedem lat temu (...). Najwspanialsza cecha naszego gatunku jest zarazem jego największą słabością: ufność, silniejsza niż rozum, niż logika, niż wszystko inne.”
"Mam na imię Jutro" to
epicka opowieść o miłości, odwadze i nadziei, którą zawsze trzeba mieć, nawet w
obliczu rozpaczy – bo to, co zaginęło,
musi się w końcu odnaleźć.
To również niesamowita,
poruszająca i wciągająca bez reszty historia o poświęceniu oraz
nierozerwalnej – silniejszej niż czas – więzi między dwiema duszami.
Książka
pokazuje też barwny portret ludzkości na przestrzeni wieków oraz realia historyczne
kolejnych epok.
Ukazuje
też w intrygujący sposób, jedno z marzeń ludzkości, czyli pragnienie nieśmiertelności.
Z jednej strony chcielibyśmy żyć wiecznie i nie umierać, ale z drugiej, czy
bylibyśmy wówczas szczęśliwi? Niestety nieśmiertelność i szczęście chyba nie idą ze
sobą w parze...
Magiczna,
intrygująca, wzruszająca, wciągająca i skłaniająca do przemyśleń opowieść.
Bardzo polecam.
Mam
na imię Jutro
Damian
Dibben
Wydawnictwo:
Albatros
Ilość
stron: 384
Data
wydania: 3 kwiecień 2019
Niesamowicie mnie zaciekawila i jednoczesnie wiagnela ta historia :)
OdpowiedzUsuńMusi być bardzo ciekawa, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńLubię takie poruszające książki. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać koniecznie :)
OdpowiedzUsuńZ taką historią jeszcze się nie spotkałam. Musi być poruszająca, a w realnym świecie pies to faktycznie najlepszy przyjaciel człowieka.
OdpowiedzUsuńjestem pewna, że ta książka bardzo by mi się spodobała. muszę jej poszukać w bibliotece
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetna recenzja :) Bardzo mnie zainteresowała ta książka i z pewnością kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńhmmm już sam tytuł jest mega intrygujący - dlatego Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła, chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła ta historia.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i życiowa książka. Chętnie przeczytałabym ją w całości.
OdpowiedzUsuńprzyznam się że jedyną książką gdzie zwierzęta miały głos i opowiadały historię był Folwark zwierzęcy Orwella. Ciekawi mnie ta książka już ze względu na śliczną okładkę
OdpowiedzUsuńKsiążka coś jakby 'Był sobie pies', którą uwielbiam. Chętnie przeczytam i tą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się nią zainteresować. Może nie są to do końca moje klimaty, ale zaciekawiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńJuz sama okładka jest bardzo interesująca ;)
OdpowiedzUsuńDużo ostatnio słyszę o tej książce, ale nie za bardzo mnie do niej ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńjuż tytuł mnie ciekawi i jeśli wciąga tak jak mówisz to musze ją koniecznie przeczytać
OdpowiedzUsuńnawet ta okładka tak czaruje i przyciąga wzrok, że nie mogę się jej oprzeć!
OdpowiedzUsuń