„Są
pewne rzeczy, których lepiej nie wiedzieć (…) i o które lepiej nie pytać. Ale nie
można w nieskończoność nie pytać. Kiedy przyjdzie czas, nawet jeśli zatka się
mocno uszy, dźwięk wzbudzi wibracje powietrza i dostanie się do serca. Nie można
temu zapobiec. Jeśli ktoś chce tego uniknąć, musi żyć w świecie próżni.”
To było moje pierwsze spotkanie z pochodzącym z Japonii Haruki Murakami, o którym, mówi się, że jest najbardziej euroamerykańskim z dalekowschodnich pisarzy. W jego twórczości można odnaleźć wiele odniesień do kultury zachodniej.
Jego
powieści są przesycone poetyką, symbolami, ale także pewną tajemnicą. Murakami
jest jednak „bardzo japoński”, wyrastał w atmosferze poszanowania, a nawet
wręcz kultu japońskiej kultury, gdyż jego rodzice byli wykładowcami japońskiej
literatury.
Trochę
obawiałam się, czy książka "Śmierć Komandora" do mnie trafi.
Czy nie
okaże się nudna, zbyt poetycka lub czy nie będzie w niej zbyt wiele erotyki. W
Hong Kongu została ona bowiem uznana za nieprzyzwoitą, ocenzurowana i zakazana
dla czytelników poniżej 18 roku życia.
Na
pewno mnie bardzo zaskoczyła.
Historia jest oryginalna i ciekawie poprowadzona, choć ma też
specyficzny klimat. Trudno mi go określić. Taki lekko poetycki, trochę niepokojący,
ale nie przekombinowany.
Akcja jest dość szybka. Nie ma tu nudnych, długich opisów.
Akcja jest dość szybka. Nie ma tu nudnych, długich opisów.
Niemniej
nie brak tu takich dziwnych odniesień. A przynajmniej nam Europejczykom mogą się
wydać dziwne, nawet perwersyjne. Ale autor muska tylko takich tematów i od razu
przechodzi do innych. Niemniej to niedopowiedzenie lub jakieś porównanie o
zabarwieniu lekko erotycznym, może budzić różne uczucia. Myślę, że to wynika z
różnic kulturowych. W Japonii pod maską ładu i harmonii ukrywają się różnego
typu erotyczne fantazje. Często szokujące, ale bardziej właśnie inne
narodowości, niż samych Japończyków.
W
tej książce nie ma absolutnie mocnych opisów seksu czy przemocy, niemniej ta
pojawiająca się czasem dwuznaczność w momentach, w których czytelnik by się nie
spodziewał, może dziwić. Gorszyć nie, ale zaskoczyć na pewno. Choć są one
czynione raczej subtelnie i ze smakiem.
Grunt
to zachować równowagę i wiedzieć, kiedy nie napisać zbyt wiele, by nie przekroczyć
pewnej granicy. Autor zawsze zatrzymuje się we właściwym momencie.
Mamy
tutaj też elementy fantasy, które dopiero pojawiają się pod koniec powieści.
Nie
brak tu też różnych symboli, znaczeń, intrygujących porównań, odwoływań do sztuki,
muzyki czy wydarzeń historycznych, które czytelnik może po swojemu odkrywać i
interpretować.
Książka
opowiada o malarzu w średnim wieku. Kiedyś jego ambicją było tworzenie
prawdziwej, niezależnej sztuki, ale życie oraz być może niewystarczająco duży talent,
zmusiły go do tworzenia portretów na zamówienie. Nie były one jednak czysto
komercyjne. W każdy obraz wkładał dużo serca, dzięki czemu zyskał uznanie oraz miał
bardzo dużo zleceń. Niemniej malarz nie czuł się spełniony.
Po
niespodziewanym, nagłym rozstaniu z żoną, postanawia rezygnować na pewien czas
z pracy i przez kilka miesięcy włóczy się po północno-wschodniej części wyspy
Honsiu. Gdy zmęczony tułaczką wraca do Tokio, prosi starego przyjaciela o
nocleg. Ten jednak ma dla niego coś znacznie lepszego - stary dom w górach
należący do jego ojca, słynnego malarza. W nowym miejscu bohater zamierza tworzyć
i spokojne żyć. Udziela także lekcji malarstwa w pobliskiej Odawarze i wdaje
się w romans z dwiema mężatkami.
W domu tym znajduje tajemniczy, niezwykły obraz, który namalował poprzedni właściciel posesji.
Dostaje też niespodziewanie propozycję namalowania portretu za zawrotnie wysoką cenę. Początkowo nie chce przyjąć tej propozycji, choć wynagrodzenie jest bardzo atrakcyjne. Miał przecież w końcu zacząć malować, to, co sam chciał, nie na zamówienie. Zaintrygowała go jednak osoba, która była skłonna zapłacić tak dużo, za jego obraz. Kiedy dochodzi do spotkania z tym tajemniczym człowiekiem wszystko się komplikuje, a wydarzenia nabierają tempa.
W domu tym znajduje tajemniczy, niezwykły obraz, który namalował poprzedni właściciel posesji.
Dostaje też niespodziewanie propozycję namalowania portretu za zawrotnie wysoką cenę. Początkowo nie chce przyjąć tej propozycji, choć wynagrodzenie jest bardzo atrakcyjne. Miał przecież w końcu zacząć malować, to, co sam chciał, nie na zamówienie. Zaintrygowała go jednak osoba, która była skłonna zapłacić tak dużo, za jego obraz. Kiedy dochodzi do spotkania z tym tajemniczym człowiekiem wszystko się komplikuje, a wydarzenia nabierają tempa.
„Z daleka pawie wszystko wygląda pięknie.”
Historia
niesamowicie wciąga i trudno się od tej książki oderwać.
Powieść nie ma zakończenia. Jesteśmy nadal w środku akcji.
Trzeba koniecznie sięgnąć po kolejny tom, gdyż zakończenie tej części pozostawia wiele nierozwiązanych spraw.
Powieść nie ma zakończenia. Jesteśmy nadal w środku akcji.
Trzeba koniecznie sięgnąć po kolejny tom, gdyż zakończenie tej części pozostawia wiele nierozwiązanych spraw.
Śmierć
Komandora. Pojawia się idea
Haruki
Murakami
Cykl:
Śmierć Komandora (tom 1)
Wydawnictwo:
Muza
Ilość
stron: 480
Rok
wydania: 2018
Hmm, ciekawe :> Właśnie szukam jakiś fajnych produkcji! ;)
OdpowiedzUsuńSuper wpis :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moja tematyka :) Ale polecę koleżance, która lubi takie książki :)
OdpowiedzUsuńNie znam ani autora ani ksiązki.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za polecenie szukam teraz książek na święta jako prezenty.
OdpowiedzUsuń