czwartek, 13 grudnia 2018

Haruki Murakami. Śmierć Komandora. T. 1


„Są pewne rzeczy, których lepiej nie wiedzieć (…) i o które lepiej nie pytać. Ale nie można w nieskończoność nie pytać. Kiedy przyjdzie czas, nawet jeśli zatka się mocno uszy, dźwięk wzbudzi wibracje powietrza i dostanie się do serca. Nie można temu zapobiec. Jeśli ktoś chce tego uniknąć, musi żyć w świecie próżni.”


To było moje pierwsze spotkanie z pochodzącym z Japonii Haruki Murakami, o którym, mówi się, że jest najbardziej euroamerykańskim z dalekowschodnich pisarzy. W jego twórczości można odnaleźć wiele odniesień do kultury zachodniej.
Jego powieści są przesycone poetyką, symbolami, ale także pewną tajemnicą. Murakami jest jednak „bardzo japoński”, wyrastał w atmosferze poszanowania, a nawet wręcz kultu japońskiej kultury, gdyż jego rodzice byli wykładowcami japońskiej literatury.

Trochę obawiałam się, czy książka "Śmierć Komandora" do mnie trafi.
Czy nie okaże się nudna, zbyt poetycka lub czy nie będzie w niej zbyt wiele erotyki. W Hong Kongu została ona bowiem uznana za nieprzyzwoitą, ocenzurowana i zakazana dla czytelników poniżej 18 roku życia.

Na pewno mnie bardzo zaskoczyła.


Historia jest oryginalna i ciekawie poprowadzona, choć ma też specyficzny klimat. Trudno mi go określić. Taki lekko poetycki, trochę niepokojący, ale nie przekombinowany.
Akcja jest dość szybka. Nie ma tu nudnych, długich opisów.

Niemniej nie brak tu takich dziwnych odniesień. A przynajmniej nam Europejczykom mogą się wydać dziwne, nawet perwersyjne. Ale autor muska tylko takich tematów i od razu przechodzi do innych. Niemniej to niedopowiedzenie lub jakieś porównanie o zabarwieniu lekko erotycznym, może budzić różne uczucia. Myślę, że to wynika z różnic kulturowych. W Japonii pod maską ładu i harmonii ukrywają się różnego typu erotyczne fantazje. Często szokujące, ale bardziej właśnie inne narodowości, niż samych Japończyków.

W tej książce nie ma absolutnie mocnych opisów seksu czy przemocy, niemniej ta pojawiająca się czasem dwuznaczność w momentach, w których czytelnik by się nie spodziewał, może dziwić. Gorszyć nie, ale zaskoczyć na pewno. Choć są one czynione raczej subtelnie i ze smakiem.
Grunt to zachować równowagę i wiedzieć, kiedy nie napisać zbyt wiele, by nie przekroczyć pewnej granicy. Autor zawsze zatrzymuje się we właściwym momencie.

Mamy tutaj też elementy fantasy, które dopiero pojawiają się pod koniec powieści.
Nie brak tu też różnych symboli, znaczeń, intrygujących porównań, odwoływań do sztuki, muzyki czy wydarzeń historycznych, które czytelnik może po swojemu odkrywać i interpretować.

Książka opowiada o malarzu w średnim wieku. Kiedyś jego ambicją było tworzenie prawdziwej, niezależnej sztuki, ale życie oraz być może niewystarczająco duży talent, zmusiły go do tworzenia portretów na zamówienie. Nie były one jednak czysto komercyjne. W każdy obraz wkładał dużo serca, dzięki czemu zyskał uznanie oraz miał bardzo dużo zleceń. Niemniej malarz nie czuł się spełniony.

Po niespodziewanym, nagłym rozstaniu z żoną, postanawia rezygnować na pewien czas z pracy i przez kilka miesięcy włóczy się po północno-wschodniej części wyspy Honsiu. Gdy zmęczony tułaczką wraca do Tokio, prosi starego przyjaciela o nocleg. Ten jednak ma dla niego coś znacznie lepszego - stary dom w górach należący do jego ojca, słynnego malarza. W nowym miejscu bohater zamierza tworzyć i spokojne żyć. Udziela także lekcji malarstwa w pobliskiej Odawarze i wdaje się w romans z dwiema mężatkami.
W domu tym znajduje tajemniczy, niezwykły obraz, który namalował poprzedni właściciel posesji.
Dostaje też niespodziewanie propozycję namalowania portretu za zawrotnie wysoką cenę. Początkowo nie chce przyjąć tej propozycji, choć wynagrodzenie jest bardzo atrakcyjne. Miał przecież w końcu zacząć malować, to, co sam chciał, nie na zamówienie. Zaintrygowała go jednak osoba, która była skłonna zapłacić tak dużo, za jego obraz. Kiedy dochodzi do spotkania z tym tajemniczym człowiekiem wszystko się komplikuje, a wydarzenia nabierają tempa.
„Z daleka pawie wszystko wygląda pięknie.”
Historia niesamowicie wciąga i trudno się od tej książki oderwać.
Powieść nie ma zakończenia. Jesteśmy nadal w środku akcji.
Trzeba koniecznie sięgnąć po kolejny tom, gdyż zakończenie tej części pozostawia wiele nierozwiązanych spraw.



Śmierć Komandora. Pojawia się idea
Haruki Murakami
Cykl: Śmierć Komandora (tom 1)
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 480
Rok wydania: 2018

5 komentarzy:

  1. Hmm, ciekawe :> Właśnie szukam jakiś fajnych produkcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie moja tematyka :) Ale polecę koleżance, która lubi takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam ani autora ani ksiązki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuje za polecenie szukam teraz książek na święta jako prezenty.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz i Waszą obecność u mnie :)