Dziecięce
skarby. Muszla, kamyk, piórko czy patyk. Jak zazdroszczę dzieciom, że cieszą
się i zachwycają z pozoru prostymi rzeczami. Szkoda, że my dorośli zatraciliśmy
w większości tę zdolność. Brak nam spontaniczności. Mało co jest wstanie nas naprawdę
zaskoczyć i zachwycić. No chyba, że właśnie... dzieci. I ich reakcja na te
wszystkie zwykłe-niezwykłe otaczające nas oczywistości. Przyznam, że wiele razy
właśnie dzięki nim, choć w pewnej części, powróciłam do własnego dzieciństwa.
Skarby
przyrody otaczają nas z każdej strony. Każda taka znaleziona przez dzieci rzecz
ma swoją historię i zachęca młodego odkrywcę do jej poznania.
Wiele odpowiedzi
dzieci znajdują min. w książce Głos przyrody. Wiosna Marii Kowalewskiej i Marii
Kownackiej. Jest to takie encyklopedyczne kompendium wiedzy o polskiej
przyrodzie w okresie wiosennym.
W
książce wydawnictwa Siedmioróg znajdziemy oprócz kolorowych ilustracji i zdjęć
oraz praktycznych wskazówek dla młodego przyrodnika, także wiele opowiadań,
zagadek, konkursów, które dodatkowo zachęcają do zgłębiania tajemnic natury.
Ostatnio
syn mi powiedział, że tę książkę czyta się na polu (mieszkamy koło Krakowa, więc
u nas na polu, nie na dworze ;). Dzieci zabierają ją do ogrodu i próbują np. szukać
roślin, które się w niej znajdują, a potem czytamy wybrane fragmenty.
Książka
Głos przyrody. Wiosna może też być dobrym narzędziem dydaktycznym dla
nauczycieli oraz rodziców, którzy chcą zapoznać dziecko z otaczającym je
światem roślin i zwierząt.
A
Wasze dzieci też szukają takich skarbów? Co przynoszą ze spaceru?
To prawda, że dorośli nie doceniają tych małych rzeczy..:/ Co do wyjścia "na pole", to ja pochodzę ze stron gdzie mówi się właśnie "na dworze". Z kolei obecnie będąc w W-wie cały czas spotykam się z wersją "na dworzu", ale już do każdej z nich przywykłam i nie zwracam na to uwagi :)
OdpowiedzUsuńNa dworzu też słyszałam, wszystko zależy od regionu. :) Wiele osób też wybiera ostatnio najbezpieczniejszą wersję - za zewnątrz. ;)
UsuńPiekne te skarby!
OdpowiedzUsuńjak byłam mała to zawsze przynosiłam różności ze spacerów. A muszelki i kamyki to było to :D
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł! Sama w dzieciństwie uwielbiałam takie mini wyprawy. Muszę koniecznie zabrać swojego chrześniaka :) Myślę, że będzie zachwycony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Karolina z Zielona Karuzela
Dzieci są kochane :)
OdpowiedzUsuńLovely child
OdpowiedzUsuńpięknie!
OdpowiedzUsuńO "polu" słyszałyśmy, a książce nie. Warto nadrobić :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe DZIECI :) Na pewno doskonale się bawiły - odkrywając przyrodę :)
OdpowiedzUsuńSzukanie skarbów to świetna nauka przez zabawę:) Moja Młoda miała taki czas, że znosiła kije wszelakie z podwórka. Teraz przerzuciła się na kwiatki :)
OdpowiedzUsuńWOW!! Moja córka ma mój stary przewodnik, ale patrzac na to wydanie chyba się skusze i kupię jej taki właśnie :)
OdpowiedzUsuńMoja córka zawsze wraca ze spaceru z kwiatkiem lub listkiem.
OdpowiedzUsuń