Smak
i upodobania żywieniowe rozwijają się u dzieci w bardzo wczesnym wieku i mogą
potem zostać na całe życie, dlatego warto od samego początku kształtować prawidłowe
nawyki żywieniowe.
Jednak
przygotowanie posiłków dla małych dzieci, które dopiero rozpoczynają swoją podróż
w krainę smaków, bywa dla wielu rodziców problematyczne.
Od czego zacząć rozszerzanie diety?
Samemu przygotowywać posiłki czy może postawić na gotowe słoiczki
Co zrobić, żeby dania dla maluchów były smaczne, zdrowe, różnorodne i łatwe w przygotowaniu?
Gdzie szukać przepisów dla niemowląt i od kiedy najlepiej rozpocząć podawanie stałych pokarmów?
Na
rynku mamy obecnie wiele książek, poradników dotyczących żywienia małych
dzieci.
Jedną
z nowszych i ciekawszych propozycji jest bez wątpienia książka kucharska
"Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców", która w sposób nowoczesny,
rozsądny oraz przystępny przedstawia sprawdzone zasady odżywiania dzieci od 4.
miesiąca do 3. roku życia.
Znajdziemy też w niej ponad 70 naprawdę łatwych przepisów na smaczne posiłki oparte na naturalnych składnikach.
Znajdziemy też w niej ponad 70 naprawdę łatwych przepisów na smaczne posiłki oparte na naturalnych składnikach.
Amerykańska
Akademia Pediatryczna zaleca, by wprowadzanie stałych pokarmów nastąpiło około
6. miesiąca życia dziecka. Wcześniej najlepiej służy maluchowi mleko mamy lub/i
mleko modyfikowane.
Niemniej wielu specjalistów mówi, iż można już próbować rozszerzać dietę u dzieci powyżej 4 miesiąca.
Jest to indywidualna sprawa moim zdaniem. Dzieci nie da się mierzyć jedną miarą.
Na przykład mój pierwszy syn dość wcześnie, bo właśnie po skończeniu 4 miesiąca zaczął jeść stałe pokarmy. Samo mleko mu nie wystarczało. Szybko rozsmakował się w nowych smakach i nie miał (po za niedługim etapem kolek na wczesnym etapie życia) żadnych problemów czy to alergicznych, czy też związanych z ewentualną niechęcią do danych produktów.
Córka dopiero zaczęła jeść minimalne dosłownie ilości marchewki, jabłka czy ziemniaczka jak skończyła pół roku - wcześniej nawet nie chciał patrzeć na coś innego niż mleko mamy. Długo nie była otwarta na nowe smaki.
Najmłodszy synek ma teraz rok i 3 miesiące. Początkowo też niechętnie podchodził do innych produktów niż moje mleko. Ale tuż przed 6 miesiącem zaczęliśmy rozszerzać dietę z sukcesem, choć miał dość spory problem z krztuszeniem się. Lubił jeść i poznawać nowe smaki, ale nie tolerował przez długi czas żadnych grudek w jedzeniu. Od razu wypluwał najmniejszy, niezmiksowany kawałek. Także metoda BLW, nie była dla niego. Dopiero po dłuższym czasie się przyzwyczaił i w tej chwili już spokojnie gryzie większe kawałki. Jeszcze tak dla ciekawostki napiszę, że nie cierpiał, jako jedyny z rodzeństwa, siedzieć w krzesełku do karmienia. Najlepiej mu się je siedząc na kolanach u mnie czy kogoś innego z rodziny i oczywiście przy stole wraz z innymi domownikami.
Niemniej wielu specjalistów mówi, iż można już próbować rozszerzać dietę u dzieci powyżej 4 miesiąca.
Jest to indywidualna sprawa moim zdaniem. Dzieci nie da się mierzyć jedną miarą.
Na przykład mój pierwszy syn dość wcześnie, bo właśnie po skończeniu 4 miesiąca zaczął jeść stałe pokarmy. Samo mleko mu nie wystarczało. Szybko rozsmakował się w nowych smakach i nie miał (po za niedługim etapem kolek na wczesnym etapie życia) żadnych problemów czy to alergicznych, czy też związanych z ewentualną niechęcią do danych produktów.
Córka dopiero zaczęła jeść minimalne dosłownie ilości marchewki, jabłka czy ziemniaczka jak skończyła pół roku - wcześniej nawet nie chciał patrzeć na coś innego niż mleko mamy. Długo nie była otwarta na nowe smaki.
Najmłodszy synek ma teraz rok i 3 miesiące. Początkowo też niechętnie podchodził do innych produktów niż moje mleko. Ale tuż przed 6 miesiącem zaczęliśmy rozszerzać dietę z sukcesem, choć miał dość spory problem z krztuszeniem się. Lubił jeść i poznawać nowe smaki, ale nie tolerował przez długi czas żadnych grudek w jedzeniu. Od razu wypluwał najmniejszy, niezmiksowany kawałek. Także metoda BLW, nie była dla niego. Dopiero po dłuższym czasie się przyzwyczaił i w tej chwili już spokojnie gryzie większe kawałki. Jeszcze tak dla ciekawostki napiszę, że nie cierpiał, jako jedyny z rodzeństwa, siedzieć w krzesełku do karmienia. Najlepiej mu się je siedząc na kolanach u mnie czy kogoś innego z rodziny i oczywiście przy stole wraz z innymi domownikami.
Obecnie
cała trójka nie ma (jak na razie) żadnych alergii, a apetyt im dopisuje. W
zasadzie nie ma z nimi problemów i zjedzą prawie wszystko co im przygotuję.
Uwielbiamy jeść wspólnie posiłki. Cieszą mnie te spotkania przy stole, kiedy
jesteśmy wszyscy razem.
Niemniej
ten początkowy etap, kiedy dopiero zaczynaliśmy rozszerzanie diety był czasem
trochę kłopotliwy. Dlatego warto wspomagać się wartościowymi książkami, takimi jak np. "Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców".
Książka
oprócz naprawdę łatwych i smacznych dań dla maluchów zawiera też praktyczne
porady dotyczące żywienia dzieci. Dodatkową zaletą są piękne, kolorowe zdjęcia
i rysunki.
Autorkami
książki są Shazi Vishram, założycielka Happy Family-amerykańskiej firmy
promującej ekologiczną żywność oraz Cricket Azima – słynna szefowa kuchni i
założycielka Creative Kitchen. Obie wspierają wysiłki rodziców dążących do
zapewnienia dzieciom jak najlepszego startu w życiu. Dzielą się recepturami,
które wykorzystują bogate w substancje odżywcze składniki. Pokazują, czym jest
świadome odżywianie i zachęcają do stosowania go na co dzień.
Z
pomocą książki „Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców” rozszerzanie diety stanie
się kulinarną przygodą, pełną różnorodnych smaków, faktur i zapachów.
Zdrowe
dania dla bobasów i brzdąców.
Shazi
Visram, Cricket Azima
Wydawnictwo:
Egmont
Liczba
stron: 136
Rok
wydania: 2018
Przydałaby mi sie ta pozycja, bo właśnie jesteśmy na etapie rozszerzania diety.
OdpowiedzUsuńPamiętam do dziś jaką frajdą było dla mnie gotowanie, kiedy córka rozpoczynała swoją przygodę z jedzeniem innym, niż mleko:)
OdpowiedzUsuńFajna książka, w przyszłości pewnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńfajna książka dla mam maluchów i nie tylko
OdpowiedzUsuńMysle, ze ta ksiazka przyda sie kazdemu mlodemu rodzicowi :)
OdpowiedzUsuńW przyszłosci pewnie po tą książkę siegbe
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna książka dla młodych rodziców ;)
OdpowiedzUsuńja czasami dla mojej siedmiolatki nie wiem już co wymyślać do jedzenia, a tutaj taka fajna pozycja kucharska, koniecznie muszę jej poszukać żeby urozmaicić menu mojej córki
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że nie tylko dla maluchów, kiedy niejadki (warzyw)są w domu ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam podobnych książek przy synu - jak urodziłam córkę wszystko miałam już w głowie.
OdpowiedzUsuńMniam, Muffinki, bardzo lubimy, a dzieci uwielbiają :)
OdpowiedzUsuńTa ksiazka wyda się być bardzo przydatna.
OdpowiedzUsuńNa pewno, jeżeli będę oczekiwać swojego potomstwa, będę się dokształcać w tej dziedzinie. :)
OdpowiedzUsuńzaintrygowąłaś mnie połaczeniem buraka z bananem :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za polecenie sprezentuje to mojej przyjaciółce spodziewającej się dziecka :)
OdpowiedzUsuńO! Świetna książka dla mojej córki :) Fakt, ze rozwiazanie dopiero na przełomie grudni i stycznia, ale czas tak szybko biegnie!
OdpowiedzUsuńO świetna książka. Może znalazłabym w niej coś, gdy już brak pomysłów na dania dla mojego niejadka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka, na pewno będzie bardzo pomocna młodym mamom
OdpowiedzUsuńFajna książka dla maluchów...
OdpowiedzUsuńfajna sprawa z takim menu dla dzieciaczków
OdpowiedzUsuńAle fajna propozycja. Ja przy pierwszym dziecku szukałam w książkach wlasnie wskazówek
OdpowiedzUsuńŚwietna ta książka i bardzo przydatna
OdpowiedzUsuńTakie książki są bardzo przydatne przy rozszerzaniu diety u dziecka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że taka książka przyda się wielu mamom :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle przydatny i bogaty w informacje artykuł. To, co mnie zaciekawiło w nim to wiek, gdy wprowadzamy do diety malucha regularne posiłki. W tekście pada 6 miesięcy i mam pewne obawy czy to nie za wcześnie. Jeśli są tutaj mamy, które skorzystały z tej porady, to proszę o kilka słów wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńOo na taki poradnik sama bym się skusiła.
OdpowiedzUsuń