,,Czasami
wystarczy parę słów wiary, by na nowo rozpalić iskrę pewności, że przyszłość
może być czymś wspaniałym, a nie nieustępliwą serią przeszkód i rozczarowań’’.
We wspólnym rytmie. Jojo Moyes
Uwielbiam
książki, które mnie zaskakują. Wciągają i są
"trudno-odkładalne". Taka właśnie jest najnowsza pozycja brytyjską
autorki Jojo Moyes We wspólnym rytmie.
Za nim zaczęłam ją czytać, myślałam,
że to taka kolejna historyjka miłosna, lekki romans, a dostałam fantastycznie
napisaną historię o kilku ludziach, pochodzących z różnych światów, których los
niespodziewanie połączył.
Oczywiście
miłość jest i tutaj obecna, ale książka ukazuje wieloaspektowość tego uczucia. Autorka
podkreśla, iż zawsze warto dać drugiemu człowiekowi, a pozory, często mylą.
Historia
bohaterów jest trochę zagmatwana, ale jednocześnie bardzo realistyczna. Mamy wrażenie, że to wszystko mogło zdarzyć
się naprawdę.
Postacie są wielowymiarowe, mają swoje wady i zalety, przez co
stają się bardzo bliskie czytelnikowi.
Z pewnością młode osoby mogą się identyfikować z nastoletnią Sarah, której los nie oszczędzał, a w ostatnim czasie jeszcze dodatkowo wydarzenia jakie ją spotkały, zaburzyły jej rzeczywistość i zwyczajnie przerosły.
Z pewnością młode osoby mogą się identyfikować z nastoletnią Sarah, której los nie oszczędzał, a w ostatnim czasie jeszcze dodatkowo wydarzenia jakie ją spotkały, zaburzyły jej rzeczywistość i zwyczajnie przerosły.
Mamy też historię małżeństwa, które się rozpadło i
pozornie ich drogi się rozeszły. Natashę pochłonęła kariera. Jest ambitną i
cenioną prawniczką. Zawodowo zajmuje się głównie sprawami dotyczącymi nieletnich, a prywatnie związała się z Conorem, kolegą z pracy. Jednak po roku
nieobecności do miasta wraca jej mąż Mac, który zmuszony jest do czasu
uzyskania rozwodu oraz podziału majątku, tymczasowo zamieszkać razem ze swoją prawie byłą żoną w ich wspólnym domu.
Dla
obojga to bardzo trudny okres, dlatego Natasha stara się jak najwięcej czasu
spędzać poza miejscem zamieszkania i tak niespodziewanie poznaje Sarah, która
zostaje przyłapana na kradzieży w sklepie. Dziewczyna, jej dziadek oraz...
pewien koń no imieniu Boo niespodziewanie wkraczają w życie Natashy oraz Macka.
Historia
jest bardzo emocjonująca, akcja wciąga i często zaskakuje. Naprawdę polecam.
Ta
książka oraz sam styl pisania Jojo Moyes podobał mi się na tyle, że właśnie
kupiłam kolejną pozycję tej autorki - Dziewczyna, którą kochałeś. :)
We wspólnym rytmie. Jojo Moyes
Wydawnictwo:
Znak literanova
Rok
wydania: 2017
Liczba
stron: 528
Na pewno przeczytam. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że może to być ciekawa propozycja. Opisałaś to tak, że naprawdę jestem skłonna uwierzyć, że książka wciąga i jest chętnie czytana. W najbliższym czasie mam nadzieję,że uda mi się po nią sięgnąć, bo już mam ochotę poznać losy tej dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńmoże przeczytam w długie jesienne wieczory
OdpowiedzUsuńfajna na plażę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale zawsze unikałam książek Jojo Moyes. Może nadeszła pora, żeby się do nich przekonać :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytam o ile syn mi pozwoli 😀
OdpowiedzUsuńTwórczość Moyes polubiłam od momentu,kiedy przeczytałam Zanim się pojawiłeś.
OdpowiedzUsuńTej autorki czytałam książkę Zanim się pojawiłeś - polecam :)
OdpowiedzUsuńI przymierzam się do kolejnych jej książek.
Przeczytałam wszystkie książki tej autorki. Teraz będzie czas na przeczytanie "We wspólnym rytmie".
OdpowiedzUsuńUwielbiam styl Jojo Moyes. "Dziewczyna, którą kochałeś" wciąga podobnie jak "We wspólnym rytmie".
OdpowiedzUsuń