Żyć
znaczy ryzykować, znaczy mieć odwagę; jeśli nie jest się odważnym, to nie żyje
się prawdziwie.
Bernadette
McDonald
Kto
nie ryzykuje ten nie wygrywa (i nie cieszy się z wygranej). Łatwo powiedzieć, gorzej wykonać. A niestety często jest
tak, że zdobycie czegoś naprawdę fajnego, na czym nam bardzo zależy, wiąże się z ryzykiem.
Powiedzmy - własna firma. Praca na etacie nie daje satysfakcji. Szef ciśnie. Zarobki
nieduże. Człowiek by chciał pracować na własny rachunek. Ale, gdy
już prawie podjął decyzję i chciał wykonać krok w kierunku realizacji tego
planu, na myśl przychodzą mu różne "ale". Mnóstwo "ale".
Czy mój pomysł na rozkręcenie własnej działalności jest dobry? Czy znajdę
odbiorców? Najpierw trzeba zainwestować, by móc zarobić, boję się takiego ryzyka.
A co ze sprawami księgowymi, nie znam się na tym? Jeśli chodzi o sprawy
papierkowe, to można zawsze tę kwestię powierzyć profesjonalistom, jest wiele
takich firm na przykład na stronie http://finka.pl/.
A co
z pozostałymi wątpliwościami? Cóż...
Ryzyko
jest wkalkulowane w nasze życie. Jak by tak popatrzeć, to każdego dnia
spotykają nas różne sytuacje, kiedy to musimy podjąć ryzyko. Z tym, że większość z nich nie robi na nas specjalnego wrażenia. Dlaczego? Bo pokonaliśmy już kiedyś strach,
zaryzykowaliśmy w danej sytuacji, więc teraz, kiedy mamy ponownie ją przed sobą
z dużo większą pewnością, bez zbędnego marudzenia radzimy sobie i przechodzimy do kolejnego punktu dnia.
Jestem raczej ostrożna, boję się dużego ryzyka. Cóż dla takich osób też jest
szansa na osiągnięcie wymarzonego celu. Z tym, że niestety trzeba będzie
uzbroić się w cierpliwość i dążyć do niego powoli, małymi krokami, co zmniejsza
rozmiar ewentualnej porażki. Jeśli spadniemy, to z niskiej wysokości i nasze
straty nie będą aż tak dotkliwe. Na finał naszych działań w tym wypadku trzeba będzie jednak poczekać... Chyba, że w trakcie tej drogi zdecydujemy się przyspieszyć i trochę mocniej zaryzykować. W końcu doświadczenie i nabyte przez nas umiejętności zmniejszają ryzyko porażki..
Już
sama próba wyjścia po za własne ramy i pozorne ograniczenia ma ogromne
znaczenie. Nawet jeśli nie udało nam się osiągnąć tego, co zamierzaliśmy, nie
powinniśmy mieć do siebie pretensji. Przełamaliśmy się i podjęliśmy
ryzyko. A to przecież nie było takie proste. Teraz będzie już nam łatwiej podjąć
kolejne działanie. Może w innym kierunku, w innej dziedzinie życia. Ale tamto
pierwsze, nieudane doświadczenie z pewnością nas czegoś nauczyło i przynajmniej
będziemy wiedzieć, jakich błędów nie popełniać.
Ryzykować
trzeba. Życie mamy tylko jedno. A zawsze może nas dzięki temu, że się
odważyliśmy, że podjęliśmy wysiłek i przełamaliśmy wewnętrzny opór, spotkać coś
naprawdę dobrego.
A
jak jest u Was? Jest coś takiego, co chcieliście osiągnąć lub mieć, ale boicie się
zaryzykować?
Też boję się ryzyka. Ciekawe, że o tych co zaryzykowali i dużo stracili to już nie ma żadnego powiedzenia. Wiadomo, nie każdemu się ryzyko opłaca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy kto boi się podjąć jakieś działanie, ma dużo obaw i skupia się myślami właśnie na osobach, którym się nie powiodło, co nie jest dobre. Hamuje to człowieka i odbiera wiarę, że może mu się udać. Dlatego też o tym nie pisałam. Chciałam tu zawrzeć bardziej optymistyczny przekaz, że jednak warto się odważyć i podjąć działanie. :)
UsuńZgadzam się. Ryzyko jest konieczne. Ja jednak staram się go unikać jak tylko mogę. Buziaki kochana :*
OdpowiedzUsuńBywają i takie sytuacje, gdzie nie warto ryzykować. Ale często ryzyko się jednak opłaci. :) Wszystko zależy.
Usuńpozdrawiam
Czasami wydaje mi się, że tego typu dylematy mamy tylko my - kobiety. Mężczyźni czegoś chcą to to po prostu robią. My za dużo rozmyślamy, kalkulujemy i odpieramy strach. No właśnie, boimy się ryzyka. Mężczyzna ryzykuje, traci, bankrutuje i ponownie staje na nogi. Za to, gdy kobieta coś rozpoczyna to jest to zazwyczaj przemyślane, przeanalizowane i bardzo dobrze przygotowane.
OdpowiedzUsuńMam podobne dylematy, jak TY:)))
Gorąco pozdrawiam:)))
Masz dużo racji. Jednak kobiety chyba bardziej wszystko analizują i boją się ryzyka, ale jak już się za coś zabiorą, to są często bardzo dobrze przygotowane i potrafią dążyć do celu, mimo przeciwności.
Usuńpozdrawiam serdecznie :)
Piekny post, daje do myślenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Julia. :)
Usuńja już jestem jedną nogą za tą granicą ryzyka ;) boję się czy dam radę, czy będę mieć siły na realizację swoich projektów itp. itd. no ale raz się żyje, trzeba wziąć życie w swoje ręce i chociaż spróbować spełniać swoje marzenia ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Pewnie, trzeba próbować. Trzymam kciuki. Powodzenia!
UsuńJa należę do tych ostrożnych jeżeli chodzi o lokowanie pieniędzy.
OdpowiedzUsuńZ lokowaniem pieniędzy faktycznie trzeba być ostrożnym a najlepiej poradzić się kogoś, kto się zna na tym lub poczytać trochę, w co warto teraz zainwestować.
UsuńJa też boję się ryzyka, boję się wszelkich większych zmian... To nie znaczy, że takie nie zachodzą w moim życiu, ale jeśli nie muszę, to wolę nie ryzykować :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że takie zmiany zachodzą, bez pojmowania ryzyka, masz też pewnie trochę szczęścia. :) :)
UsuńPiękny post daje do myślenie :) Jeżeli nie ryzykujemy to nie wygrywamy.... przeznaczeniu trzeba pomóc :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeznaczeniu trzeba pomóc - otóż to. :)
Usuńpozdrawiam
SUPER POST
OdpowiedzUsuńDziękuję Sylwia :)
UsuńJa mam teraz taki moment, ze musze zaryzykować, aby moc spróbować żyć inaczej niż dotychczas. Mam nadzieje, ze zdobędę sie na odwagę i dobrze na tym wyjdę :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby Ci się udało. Powodzenia :)
UsuńDzięki za ten post. Mam często podobne przemyślenia... Boję się ryzyka niezmiennie...
OdpowiedzUsuńJa również się boję. Dlatego działam małymi krokami, jest to też dobry sposób, choć na efekty trzeba czekać dłużej.
Usuńpozdrawiam serdecznie
ja tam zawsze ryzykuję, ale jak to bywa nie zawsze wychodzi:)
OdpowiedzUsuńSuper, że próbujesz, to się liczy najbardziej. :)
UsuńJa boję się zmian, nie lubię ich. Wiele razy myślałam o rzuceniu etatu i założeniu własnej działalności ale... właśnie strach mnie paraliżuje. Mój partner wręcz przeciwnie. Zmienia pracę prawie co roku, nie boi się wyzwań i ryzyka. Ja bym tak chyba nie umiała. Jednak czasami, żeby coś osiągnąć trzeba zaryzykować, zrobić pierwszy krok. Tylko, że łatwe to nie jest...
OdpowiedzUsuńI pewnie dobrze wychodzi na tych zmianach? Silna osobowość z niego, tacy ludzie mają łatwiej, ale może być coś podpowiedział, jak się przełamać i nie bać się podjąć ryzyka? :)
Usuńmam własną firmę i martwię się znacznie więcej niż gdybym była na etacie u kogoś, i co za tym idzie znacznie więcej, nawet dwa razy więcej pracuję. ale to rzeczywiście się opłaca i daje mi satysfakcję. pojęcie ryzyka nie jest łatwe .
OdpowiedzUsuńŚwietnie Żaneta, że tak sobie dobrze radzisz, mimo na pewno ogromu obowiązków.
Usuńpozdrawiam serdecznie
Kiedyś byłam niewolnikiem strachu. Podjąć ryzyko? Niee, wolałam siedzieć i trwać w miejscu, w moim mniemaniu bezpiecznym miejscu. A le pewnym momencie - na szczęscie - zdałam sobie sprawę, że nie podejmując ryzyka, rezygnując z działania, tylko z powodu strachu czy obaw, nie zyskam nic, a jedynie poczucie, że zamiast dokonywać zmian w swoim życiu i odkrywać świat, zmarnowałam wiele okazji. Wciąż walczę ze strachem, ale coraz lepiej mi to idzie. :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się przełamałaś. Życzę wszystkiego dobre.
Usuńpozdrawiam :)
ja lubię ryzykować, wychodzę z założenia, że inaczej nie ma się tyle ile by się chciało :)
OdpowiedzUsuń:) :)
UsuńBez ryzyka nie ma zabawy :) Są takie dziedziny życia, w których jestem ryzykantką i takie, w których zachowuję ostrożność :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :))
UsuńKto nie poniesie ryzyka nigdy nie poczuje smaku zwycięstwa :) Trzymam kciuki za Ciebie i trafne decyzje. Ja też podjęłam się ryzyka i początkowo opłaciło się, jednak moja praca to niemal po 16 godz. Teraz odstawiłam wszystko, bo mam inne priorytety, ale nie żałuję, mnóstwa rzeczy się nauczyłam i jestem z siebie dumna, czego i Tobie życzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że próbowałaś, na pewno jeszcze nadejdzie moment, kiedy znów ruszysz pełną parą. A wiadomo, są w życiu sprawy ważne i ważniejsze.
Usuńpozdrawiam serdecznie
Podobno lepiej żałować, że się coś zrobiło niż nie zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńZawsze warto próbować. :))
UsuńJa tam lubię ryzykować, bo po co potem się zastanawiać co by było gdyby...
OdpowiedzUsuńChoć firmy jeszcze nie mam to w mojej branży ryzyko to element nieodłączny.
OdpowiedzUsuńLubię ryzykować w sprawach małej wagi (mniej do stracenia). W sprawach dużej wagi - jestem raczej ostrożna. Najbardziej zaryzykowałam chyba wtedy, gdy zrezygnowałam ze znacznie lepiej płatnej posadki w korpo na rzecz pracy na uczelni i kariery naukowej. Nie żałuję!
OdpowiedzUsuńZ dnia na dzień byśmy nie zamieszkały w innym kraju, ale lubimy podejmować w życiu małe ryzyko :)
OdpowiedzUsuńJa tez sie ogromnie balam ryzyka, teraz juz nie !! Czasami warto zrobic to, czego bardzo sie boimy, aby pokanac wlasnie strach, ktory tak naprawde jest wyolbrzymiony przez nas samych. Zawsze trzeba sobie zadac pytanie: No i coz takiego sie stanie, jak sie nie uda ? Trzeba gleboko wierzyc, ze sie uda i w wyobrazni widziec ten sukces, a nie porazke!!
OdpowiedzUsuńA jesli sie nie uda, to przeciez zawsze mozna zaczac od nowa!!
Pozdrawiam milo i zycze ci myslec wiecej pozytywnie:)
Ryzyko jest wkalkulowane w nasze życie. Z mojego doświadczenia wiem, że najlepsze zmiany przychodziły właśnie, gdy decydowałam się na coś ryzykownego :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wiecznie bałam się ryzykować. Żałowałam później, że nie spróbowałam i to mnie bardziej zaczęło gnębić niż sam strach. Jeżeli chcę coś zrobić to robię to. Nie chce więcej rozmyślać i gdybać. Zycie jest piękne!
OdpowiedzUsuńCzasem boimy się tak bardzo, że w naszych głowach dana rzecz rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. Potęgujemy tym samym swój strach i koło się zazębia - nie robimy nic, ponieważ jesteśmy przez niego sparaliżowani. Potrzeba często ciężkiej pracy, aby pozbyć się tego nawyku i zacząć ryzykować i brać życie w swoje ręce, ale korzyści są wymierne. :)
OdpowiedzUsuńŻycie to jedno wielkie ryzyko ale przez to przecież nie można się poddać, wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńTeż zwykle wolałam korzystać z ciepłego, miękkiego gruntu, który znam, który mnie nie zawiedzie. Zobaczyłam jednak, że ten grunt nie daje jednak fajerwerek. Zaczęłam ryzykować na wielu płaszczyznach i jeszcze nigdy się nie rozczarowałam... "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana" ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś słyszałam, że generalnie kobiety są mniej skore do podejmowania ryzyka i coś w tym jest. W końcu nawet pytane o priorytety i marzenia często wymieniamy stabilizację i bezpieczeństwo. Osobiście też wpisuję się w ten nurt i bardzo rzadko ryzykuję, chociaż czasem lubię ten dreszczyk emocji związany z niepewnością ;)
OdpowiedzUsuń